środa, 2 marca 2016

Epilog

Rozdział 1 już na blogu! http://iloveyouleondre.blogspot.com/
___________

Leo 
Cała ta historia zakończyła się szczęśliwie. Ja - w końcu znalazłem kogoś dzięki komu się uśmiecham, przeciwstawiłem się Joshowi i udało mi się zdać do następnej klasy, Charlie - jest w związku z dziewczyną ze swoich marzeń a Mark to po prostu Mark (XD)

Don't look back - Nie patrz w tył, czyli żyj tym co jest teraz a nie tym co było. Nie warto przejmować się czymś co minęło i już tego nie ma. Trzeba cieszyć się chwilą i korzystać z życia w 100%.

Charlie 
Jestem naprawdę dumny z Leondre. Można powiedzieć, że jest wzorem do naśladowania. Dzięki niemu wiem, że należy nigdy się nie poddawać i dążyć do celu.

Jessica 
Nigdy nie zwracałam zbytnio uwagi na Charliego. Traktowałam go jak zwykłego kolegę z klasy. Jednak jak widać, chłopak stał się dla mnie kimś wyjątkowym. Cieszę się, że poszłam wtedy na tą imprezę.

Katie 
Chętnie służę ludziom pomocą. Jestem szczęśliwa, że Leondre z niej skorzystał. Gdy go poznałam był buntowniczym, zamkniętym w sobie chłopakiem. Dzięki swoim przyjaciołom otworzył się na świat i rozwiązał swoje problemy.

Beth 
Ja co mogę powiedzieć na koniec tej opowieści? Kocham Charliego! I tak prędzej czy później zostawi tą..Jessicę. Pamiętaj, że czekam na ciebie! Buziaczki :*


~*~
I mamy koniec opowiadania :( Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, wyświetlenia. To bardzo dużo dla mnie znaczy. Mam nadzieję, że z większością z Was zobaczę się przy nowym fanfiction ^^ Jeszcze raz dziękuję !

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 21,,Toast za przyjaźń"

Chciałam dobić do 25 rozdziałów, ale raczej nie dam rady :( Także to jest ostatni rozdział + pojawi się epilog
Założyłam nowego bloga o czym pewnie większość z Was wie i na nim za niedługo będę pisać 
nowe ff :) 


Jessica 
- No więc chodzi o to, że...
- Chcesz iść w inne miejsce? - zaproponował Charlie
- Tak chodźmy.
Przeszliśmy parę metrów dalej i usiedliśmy na świeżej, zielonej trawie.
- Charlie bo ten czas co wtedy ci mówiłam już dobiegł końca. Ja coś do ciebie czuję Charlie!
Chłopak uśmiechnął się i szybko wpił się w moje usta.
- Kocham cię Jess - wyszeptał
- Ja ciebie też - syknęłam

Leo 
W oddali zobaczyłem całujących się Charliego i Jess. Uśmiechnąłem się bo wiedziałem,  że Charlie osiągnął to czego pragnął. Bardzo się cieszyłem z jego szczęścia.
- Widzisz to? - spytała mnie moja Katt
- Tak widzę. Zakochane gołąbeczki
- Chłopak ma to czego chciał - wtrącił się Mark
- Tak, racja...

Jessica 
Och Lenehanie, dlaczego ty działasz na mnie w taki sposób?
- Tak się cieszę Jessica
Usłyszałam dźwięk SMSa w telefonie Charliego.
- Kto to? - spytałam
Chłopak spojrzał na telefon.
- Nikt ważny, chodźmy - chwycił mnie za rękę i wróciliśmy do ekipy

Charlie 
Beth... 
Dlaczego ona zawsze musiała się wtrącać w nieodpowiednim momencie?

Od: Beth
Charlie, wiesz, że nie jestem na ciebie zła  <3 Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy :*

Wróciliśmy do ekipy i usiedliśmy na krzesełkach, które przyniósł Mark.
- Za naszą przyjaźń! - wznieśliśmy toast
- Za Jess - krzyknąłem
- Za Katie - dodał Leo

Zmęczeni wróciliśmy do domu o 22. Zaproponowałem Jessice by nocowała u mnie - zgodziła się. Byliśmy pijani więc poszliśmy spać w ubraniach. Rano obudziłem się na podłodze. Wcale się nie zdziwiłem.
-  Jess, halo.. - budziłem dziewczynę
- Charlie, czemu jesteś na podłodze? - zaśmiała się
- To nie ma znaczenia - pociągnąłem ją za rękę przez co znalazła się na podłodze obok mnie - Kocham cię - szepnąłem i pocałowałem ją w czoło

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 20 ,,Czy to koniec problemów?"

Zapraszam na bloga!
http://iloveyouleondre.blogspot.com/

________________________

Beth
Pod nieobecność Charliego i tej mojej ,,koleżaneczki" sprawdziłam chłopakowi telefon. Przejrzałam galerię, przeczytałam SMSy... Byłam zaskoczona!

Jess, pamiętaj, że będę czekał nawet jeśli będzie to trwać wieczność. Kocham Cię.

Do pokoju weszli państwo kochankowie.
- A więc proszę. Co to ma znaczyć? - uniosłam do góry telefon, w którym widniała treść SMSa
- Grzebiesz mi w telefonie!? - Lenehan wyrwał swoje urządzenie z mojej ręki i szybko zablokował - Rozumiem, że masz fioła na moim punkcie, ale idź się leczyć dziewczyno! - krzyknął po czym chwycił swoją lasię kochasię za rękę i wybiegł z domu

Debil... 

Charlie 
Co za psychicznie chora dziewczyna! To był wielki błąd, że tu przyszedłem.
- Przepraszam Jess, że musiałaś przy tym być
- Nie ma sprawy, Charlie. Wiem jaka ona jest.
Uśmiechnąłem się i przytuliłem dziewczynę łapiąc ręką tył jej głowy.
- Charlie! - usłyszałem krzyki
- Coś się stało? - spytałem zakłopotany
- Zdałem! Udało mi się! Josha wywalili ze szkoły. Przeciwstawiłem mu się. Nauczyciele byli zaskoczeni jego zachowaniem. Ich zdaniem wydawał się w porządku...
- To wspaniale, ale wiesz...
- Przepraszam - chłopak popatrzył na Jessicę i podrapał się po głowie
- Nic się nie stało Leo. Przecież nic między nami nie ma.
- Jeszcze nic - zaśmiał się
- Leo.. - syknąłem
- Chodźmy do miejscówki - zaproponował
Zgodziliśmy się i udaliśmy się ,,pod most". Była tam Katie i Mark.
- Nasz stary, dobry skład - powiedział Mark
- Jest z nami jeszcze Jessica - przedstawiłem dziewczynę
- Siadaj Jess. Dziewczyny siedzą na kocu - oznajmił wskazując na niebieski materiał
Dziewczyna usiadła obok Katt i jak to dziewczyny od razu zaczęły plotkować. Jess i Katt już od czasu imprezy złapały dobry kontakt. To zupełnie jak ja hihi
- Jesteście razem? - wybuchnął Mark
- Czy naprawdę każdy musi się nas o to pytać? Nie, nie jesteśmy...
- Dobra, sorki - chłopak przeprosił a ja go poklepałem na znak, że mu wybaczam
Cieszę się, że mam takich przyjaciół jak Mark, Katie, Leo no i Jessica. Przyjaciel to prawdziwy skarb.
- Charlie?
- Słucham Jess.
-  Muszę ci coś powiedzieć...

~*~
Taki dzisiaj króciutki rozdział bo naprawdę nie mam weny i czekają mnie sprawdziany :(

Nowy blog!

Niedawno pisałam do Was z pomysłem o opowiadanie o Chardre (Charlie+Leo). Różni się one od innych, ponieważ Charlie i Leo są w nim razem (chodzi o to, że są w związku)  :)

Na blogu znajduje się już prolog i zwiastun.
Zapraszam!
PS opowiadanie startuje, gdy zakończę tego bloga ;) Mam zamiar dobić do 25 rozdziałów więc jeszcze trochę się pomęczycie xD

http://iloveyouleondre.blogspot.com/

sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 19 ,,Jego obecność jest dla mnie czymś niezwykłym"

Charlie
Sobota.
Ubrałem moje jeansowe spodnie i zarzuciłem marynarkę na plecy. Bardzo się stresowałem spotkaniem z Beth. Wiem, że tej dziewczynie mogą przyjść różne rzeczy do głowy. Uspokajała mnie jednak wieść o tym, że nie będę z nią sam na sam.
Mijałem po kolei kolorowe budynki szukając tego, który ma kolor niebieski. To tutaj. Gdy wszedłem do klatki schodowej udałem się do windy i wybrałem piętro nr 6.
Poczułem jak moje ręce zaczynają się pocić. Zignorowałem to i zapukałem do drzwi mieszkania dziewczyny.
- Cześć Charlie! - krzyknęła dziewczyna gdy otworzyła drzwi
Podziękowała za prezent jednak nie otworzyła go teraz. Zaprowadziła mnie do salonu, gdzie siedziała jej koleżanka. Jej koleżanka to Jessica! Nie mogłem w to uwierzyć.
Nie dając po sobie poznać zaskoczenia usiadłem na kanapie i razem z Jess zaczęliśmy śpiewać sto lat.
- Dziękuję wam kochani. Macie tu po kawałku. - podała nam talerzyki z tortem
Może i Beth nie jest taka zła? Może tylko mi się wydawało?
Co tam u ciebie Charlie? Gdzie jedziesz na wakacje? Masz rodzeństwo? - dziewczyna ciągle zasypywała mnie pytaniami
Jednak podczas usłyszenia tego pytania nie mogłem już wytrzymać.
- Masz dziewczynę?
Przeprosiłem i wstałem od stołu. Udałem się na balkon. Tam zapaliłem papierosa. Tak, wiem, że miałem nie palić, ale Beth znęca się nade mną psychicznie. Zacząłem żałować, że się tu pojawiłem.
- Coś się stało Charlie? - usłyszałem za sobą głos
Odwróciłem się i ujrzałem Jess.
- Nie, wszystko w porządku - wymusiłem uśmiech
- Wiem, że Beth jest nieznośna. Sama przyszłam tu by nie było jej przykro.
- To nie jesteś jej koleżanką?
- Nie przepadam za nią. Widać, że dziewczyna za tobą szaleje.
- Niestety nie ma u mnie szans. Mam już kogoś na oku.
- Mogę wiedzieć kogo?
- To tajemnica
Zgasiłem papierosa i ponownie wróciłem do pokoju. Czy Jessica zapomniała już o tym gdy mówiłem, że ją kocham? Dziwne...

Jessica
Od kilku dni Lenehan dziwnie na mnie działał. Uwielbiałam gdy był w pobliżu. Jego obecność była dla mnie czymś niezwykłym. Chciałam go dotknąć, pocałować, pocieszyć, przytulić. Czyżby...

~*~
Gdzie są komentarze??? Przepraszam, że nie dodawałam rozdziału. Teraz 2,3 rozdziały będą właśnie o urodzinach Beth :)

środa, 17 lutego 2016

Rozdział 18 ,,Zaproszenie na urodziny"

Katie
- Ej Katie... - usłyszałam głos 
Przewróciłam się na drugi bok i przykryłam kołdrą.
- Katie, moja mama przed chwilą tu weszła.
- C..co?! - momentalnie zerwałam się z łóżka mając na sobie wzrok Leondre - Co ona musiała sobie pomyśleć...
- Spokojnie, wytłumaczyłem jej, że to nie tak.
- Mam nadzieję, że uwierzyła. - oznajmiłam na co chłopak się zaśmiał 
- Zaraz wrócę. - powiedział po czym wyszedł z pokoju 
Położyłam się na plecach, patrząc w sufit. W głowie miałam obraz uśmiechającego się Devriesa. Tak bardzo go kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dzięki niemu się uśmiecham i wstaje pełna radości każdego dnia. Gdybym tylko mogła mu to wszystko powiedzieć...
- Jestem! - krzyknął chłopak niosąc na rękach maleństwo 
- O matko! Jest przeurocza! - podeszłam do dziewczynki i spojrzałam w jej głębokie niebieskie oczy - cały brat! 
Rzeczywiście przypominała Leo. Brwi, nosek i usta miała jak wykapany braciszek.
- Heh, dziękuję. A tak w ogóle to Sophie. - oznajmił
Przybliżyłam się do dziewczynki mówiąc ciche:
- Cześć Sophie. Witamy cię na tym świecie. Na pewno będzie ci tu dobrze z twoim wspaniałym bratem. Ja za to będę twoją starszą siostrą. - Leondre się zaśmiał, lecz po chwili musnął mój policzek 
- Kiedyś my będziemy mieć takiego maluszka. - stwierdził 
- Chciałbyś. - zaczęłam się śmiać 
- Mówię serio. Zabiorę cię do mojej sypialni, rzucę na łóżko. Zacznę ściągać z ciebie ubrania... - gdy to mówiłam poczułam rumieńce na mojej twarzy. Co za głupol.
- Kochani zrobiłam wam śniadanie. - do pokoju weszła pani Victoria a Devries od razu przestał mówić to co zaczął 
- Dziękuję. - powiedziałam biorąc talerz z kanapkami od ,,pani mamy" 
Kobieta posłała mi uśmiech i wzięła na ręce swoją córeczkę. 
- Znów jesteśmy sami. - stwierdził chłopak kładąc rękę na moje udo
- Przestań. - odtrąciłam go 
- Nie kochasz mnie? 
- Kocham, ale nie bądź taki do przodu.
Chłopak przewrócił oczami i wziął gryza kanapki z pomidorem.
- Jutro wracamy do szkoły. - westchnęłam 
- Tam jest Josh...
- Nic ci nie zrobi. Nie pozwolę by cię tknął. Charlie też na to nie pozwoli.
Chłopak uśmiechnął się, a w jego oczach było widać radość.

Charlie 
Ubrałem słuchawki na uszy, założyłem kurtkę i udałem się na poranny spacer. Szłem przez łąkę gdzie powoli zaczynały kwitnąć kwiaty.
- Charlie! Charlie! - usłyszałem damskie krzyki 
- Um... cześć Beth. - westchnąłem zdejmując słuchawki 
Beth to moja koleżanka z klasy, która się we mnie podkochuje i myśli, że tego nie widzę.
- Co tam u ciebie?  - spytała 
- No wiesz w sumie.. - nie dokończyłem zdania gdyż mi przerwała 
- Przyjdziesz na moje urodziny?!  - wykrzyknęła podając mi do rąk zaproszenie 
Urodziny są raz w roku i powinienem zrobić ten wyjątek i pójść.
- Jasne, przyjdę. - uśmiechnąłem się - Ktoś jeszcze będzie?
- Moja przyjaciółka.
- Okej, to do później. 
Dziewczyna przytuliła mnie, co ja odwzajemniłem.
Spojrzałem na zaproszenie.

Serdecznie zapraszam przystojnego Charliego Lenehana na moje urodziny, które odbędą się w sobotę w moim domu. 
Mam nadzieję,że będziesz. 
Całuski, Beth. 

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 17 ,,Ostatnia noc"

Co Wy na to by po tym fanfiction rozpocząć nowe o Chardre, czyli o związku Leondre i Charliego? O ile się nie mylę to by było pierwsze takie polskie fanfiction: )

Leo
- Masz mi coś do powiedzenia? - spytała a raczej rzekła Katie, którą spotkałem w drodze do domu
- Przepraszam. Moja mama jest w ciąży i...
- Leo, dlaczego nie mówiłeś?
- Chciałem to zachować dla siebie, tak jakoś..
- Głupku i tak przecież bym się dowiedziała. - dziewczyna zaśmiała się
- Dziś jestem sam ostatnią noc. Jutro mama wraca z moją małą siostrą.
- O, to gratulacje. Chcesz bym ci towarzyszyła?
- Skoro nalegasz. - przysunąłem ją do siebie patrząc na jej usta. Chciałem ją pocałować, ale się powstrzymałem.
- Leo...
- Przepraszam. Po prostu smutno mi bo wiem, że mama nie będzie już mi poświęcała tyle czasu.
- Ja ci zawsze będę poświęcać mój czas. - stwierdziła dziewczyna muskając moje usta

Charlie
Siedziałem w domu ciągle myśląc o wydarzeniach z ostatniego wieczoru. Pocałunek, alkohol, Jess... Myśli o tej dziewczynie nie dawały mi spokoju!

Rozumiem twoje uczucia, ale dajmy sobie czas...

Nie mogłem po prostu się doczekać kiedy ten ,,czas" minie i w końcu będę miał tą laskę dla siebie.
Dostaje świra gdy widzę jej piękne ciało i usta, których nie mogę dotknąć. Oh, panno Jess kiedyś będziesz moja.
Usłyszałem otwierające się drzwi do domu. O nie, tato wrócił!
- Więc jak się mi wytłumaczysz? - powiedział wchodząc do salonu w butach i kurtce, wiedziałem, że chodzi mu o imprezę
- Ja... nie mam nic na swoją obronę. Ojciec spojrzał tylko na mnie i bez żadnego słowa zabrał mój laptop i telefon. Schował je w swoim pokoju, do którego nigdy nie miałem dostępu.
Gdy wrócił ponownie do salonu, rzekł tylko:
- Kiedy zrozumiesz swój błąd, odzyskasz je, a teraz marsz do pokoju się uczyć.
Wstałem z kanapy i udałem się do pokoju po czym go zamknęłem. Oczywiście, że się nie uczyłem. Leżałem na łóżku marząc o rzeczach, które nigdy nie miały miejsca.

Katie
- Śpisz ze mną, prawda? - spytał mnie Leondre podczas gdy oglądaliśmy najnowszy horror
- A co? Little Dre się boi? - zaczęłam mu dokuczać na co on zmarszczył brwi
- Wcale nie. Skąd taki pomysł? Aaa! - chłopak o mało co nie spadł z krzesła gdy na ekranie pojawiła się przerażająca postać. - No dobra boję się
- Hah, 1:0 dla Katt!

Godzina 22:59
Przebrałam się w piżamę, którą przyniosłam ze swojego domu. Leo zaś spał w samych bokserkach, ponieważ twierdził, że mu gorąco.
- Idziesz już spać? - spytał mnie chłopak
- Tak, jestem zmęczona. - wyziewałam
Położyłam się koło ściany, a Leondre tuż obok mnie.
Poczułam jak jego ręka mnie obejmuje. Uśmiechnęłam się całując go w policzek, na co chłopak cicho mruknął.
Oh, Leo...

środa, 10 lutego 2016

Rozdział 16 ,,Pan Tajemnica"

Co myślicie o piosence Hello w wykonaniu naszych chłopców? Jak dla mnie jest cudowna <333
A teraz zapraszam do czytania ;) 

Katie
- Uhu, co to było? - spytałam chwilę po tym jak Leo podał mi ręcznik, którym się owinęłam
- Wspólna kąpiel. - uśmiechnął się - Oglądniemy jakiś film?
- A jaki byś chciał? - pieszczotliwie pogilgotałam go w brzuch
- Alvin i wiewiórki 4!!!
- Żartujesz? Liczyłam na jakieś romanse...
- Katt, no proszę!
Przewróciłam oczami.
- Myszko moja, tak ładnie proszę...
- No dobra. - rzekłam z oburzeniem
- Dziękuję! - krzyknął całując mnie w policzek
- Pff, dzieciak. - prychnęłam na co on się zaśmiał

Szczerze mówiąc film nie był taki zły. Były momenty, w których ja i Leondre wspólnie się śmialiśmy. Ten chłopak po prostu kwiczał jak foka. Chyba bardziej śmiałam się z niego niż tego filmu.
- Leo, a gdzie twoja mama? - zapytałam w końcu
- Ym.. ona jest w pracy.
- Tak długo? - Czułam, że Devries coś ukrywał
- Wiesz co Katie? Ja muszę wyjść.
- Zostawiasz tak mnie?
- Nie,no... spotkamy się później.
- Aaa.. rozumiem. - ubrałam kurtkę, buty i wyszłam. Nie chciałam przeszkadzać Panu Tajemnicy

Leo
Niedługo po tym jak dziewczyna wyszła, udałem się do mamy do szpitala. Czuwała przy niej babcia i dziadek.
- Cześć Leoś. - krzyknęli dziadkowie a ja się tylko uśmiechnąłem
- Jak się czujesz mamo?
- Wytrzymasz jeszcze ten jeden dzień sam? Jutro już wrócę do domu z twoją... siostrą.
- Macie już dla niej jakieś imię?
- Mama nazwała ją Sophie. - wtrąciła się babcia
- To bardzo ładne imię. - stwierdziłem
Moja rodzicielka głaskała swój brzuch, a ja widziałem jak moja mała siostrzyczka zaczęła się poruszać. Nie mogę uwierzyć, że już jutro będę mógł ją przytulić i pośpiewać kołysanki. Bedę starał się być jak najlepszym bratem.

~*~
Krótki rozdział, ale po aktywności w komentarzach chciałam jak najszybciej dodać nowy: ) W poniedziałek wracam do szkoły;<

wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział 15 ,,Szansa"

Charlie
Po omacku znalazłem jakiś zegarek i spojrzałem na godzinę. Była 3 w nocy!
Nie wiedziałem gdzie jest Leo więc podeszłem do Katie.
- Katie, ja już muszę iść. Dobranoc.
- Charlie, jesteś pijany.
- Nie jestem pijany, co ty gadasz.
- Ktoś musiał przynieść alkohol... nie ważne. Odprowadzę cię.
- O nie! Zostań tutaj, poradzę sobie.
- Na pewno?
- Na pewno.
Po cichu przekroczyłem próg mojego domu. Przeszedłem na palcach obok śpiącego ojca prosto do mojego pokoju. Wiedziałem, że rano czeka mnie rozmowa.
W ubraniach wskoczyłem do łóżka i zmęczony zasnąłem.
**
Obudziły mnie promienie słońca docierające do mojego pokoju. Zegarek wskazywał godzinę 10:00. Uff, tato już poszedł do pracy i jak na razie ominie mnie rozmowa. Spojrzałem w lustro by zobaczyć jak wyglądam po imprezie. Ku mojemu zdziwieniu na policzku miałem odcisk ust pomalowanych czerwoną szminką. Czyżby Jessica dała mi całusa a ja nawet o tym nie wiedziałem?
Wskoczyłem pod prysznic dokładnie myjąc swoje ciało i włosy. Po wyjściu okryłem się ręcznikiem zawiązanym u pasa tak, że było widać mój nagi tors. Włosom zaś pozwoliłem swobodnie wyschnąć.
Na śniadanie zjadłem płatki Musli na mleku. Po posiłku ubrałem się.


Niespodziewanie dostałem SMSa od Jess.
Wczoraj było świetnie. :)
Co to mogło oznaczać? Nie pamiętam co robiłem wczorajszej nocy i boje się, że to mogło być coś czego bym żałował.
Jessica, gdzie jesteś?
Odpisałem. Chciałem się z nią spotkać i wszystko sobie przypomnieć.
U Leo. Chłopak śpi na łóżku z jakąś laską O_o
Zaraz tam będę!
Udałem się do domu przyjaciela, nie zapominając oczywiście o zamknięciu własnego mieszkania.
Na miejscu zastałem Jess na przeciwko śpiących Leondre i Katt. Wyglądali uroczo.
- Co powinniśmy zrobić? - spytałem drapiąc się po głowie
- Dajmy im spokój. - uśmiechnęła się łapiąc mnie za rękę - Musimy pogadać
Pokiwałem głową i usiadłem z Jessicą w kuchni.
- Jessica, nie pamiętam co wczoraj robiłem i boje się, że...
- Całowaliśmy się Charlie. - dziewczyna wtrąciła się
- Ja.. przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Nie chciałem cię wykorzystać.
- Nie ma sprawy. W końcu byliśmy pijani i wiesz...
- Co nie zmienia faktu, że cię wykorzystałem.
- To był tylko pocałunek. Ciesz się, że nic więcej.
- Oj cieszę się... nie chciałbym być teraz tatusiem.
- Oh Lenehan. - Routh zaczęła się śmiać
Katie
Obudziły mnie głośne rozmowy.
- Co wy tutaj robicie? - spytałam
- Zapytałbym o to samo. - odpowiedział Charlie
- Śpię z Leo jak nie widać. - zaśmiałam się
- Co tu się dzieje? - brunet wstał pocierając oczy
- Jessica i Charlie przeszkadzają nam w odsypianiu wczorajszej imprezy.
- Ludzie, nie dacie się wyspać?
- Widziałem jak całowałeś Katt. Jak się wytłumaczysz?
- Katie to moja dziewczyna. Kocham ją, jakiś problem? Ty masz Jessicę. Przecież się w niej zakochałeś.
Jessica
- Charlie, to prawda? - spytałam
- Nie. Nie słuchaj go. Jest jeszcze pijany.
- Nie jestem pi... - Leondre nie zdążył wypowiedzieć zdania gdyż Charls rzucił go poduszką
Leo
- Ty debilu! - zaśmiałem się - Idę wziąć prysznic. Nie rozwalcie mi chaty.
- Zostawiasz mnie? - spytała Katie
- Jak chcesz możesz iść ze mną. - oznajmiłem pokazując rząd swoich białych zębów
- Leo ja nie wiem... - dziewczyna zarumieniła się
Chwyciłem ją za rękę i zaciągnęłem do łazienki... :)
Charlie
- Wiesz co? Chodźmy już. Odprowadzę cię.
Jessica zgodziła się i razem ze mną wyszła z domu.
Szliśmy w milczeniu co jakiś czas spoglądając na siebie.
Gdy byliśmy już koło mieszkania Jess, dziewczyna zatrzymała się.
- Charlie, wiem, że to co mówił Leondre to prawda. Rozumiem twoje uczucia, ale dajmy sobie czas.
Zgodziłem się z nią i przytuliłem na pożegnanie.
Czyli, że mam u niej szansę? Po prostu nie wierzę! Jestem taki szczęśliwy.

niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 14 ,,Impreza"

Leo
- To co? Będziesz się uczył? - spytała mnie Katie gdy już doszliśmy do mojego domu
- Oh Katt, wiesz, że nie to miałem na myśli.
- A co?
- Dobrze wiesz co. - odpowiedziałem przyciągając ją do siebie

Charlie
Długo tam nie siedziałem. Pożegnałem się z kolegą i wróciłem do domu.
Mogę śmiało siebie nazwać pechowcem. Gdy wracałem do domu ujrzałem Jessicę, jak zwykle piękną. Tak długo na nią patrzyłem aż w końcu potknęłem się o kamień. Dziewczyna uśmiechnęła się widząc mnie w niezręcznej sytuacji. No cóż, też posłałem jej uśmiech.
- Charlie, co tak szybko? - spytał mnie tato gdy weszłem do mieszkania
- Jakoś nie chciało mi się tam siedzieć.
- Rozumiem. Chcesz coś do jedzenia?
- Nie, dzięki. Idę do pokoju.
Tam wskoczyłem na łóżko i wziąłem laptopa. Zacząłem przeglądać fejsa. Kompletnie bez celu.
Nagle dostałem wiadomość.

Od: Leondre Devries
Charlie, wpadliśmy na pomysł żeby zrobić dziś imprezę. Wbijesz? Zapraszam Jessicę... :)

Nie lubiłem imprez, ale skoro tam będzie Jessica... Taka okazja mogłaby się już nie zdarzyć.

Do: Leondre Devries
O której?

Od: Leondre Devries
20 ;)

***
Godzina 19:40

Do domu Leo nie miałem daleko. Przebrałem się tylko w moje ulubione ubrania i wyperfumowałem. Postawiłem też włosy.
- Leć, Lenehan. - powiedziałem sam do siebie
Schodząc na dół zatrzymała mnie mój ojciec.
- Charlie, gdzie się wybierasz?
- Do Leo, za niedługo będę.
- O 24 masz być w domu.
Pokiwałem głową i udałem się na miejsce spotkania.

Katie
Ile tu ludzi! Mogę śmiało powiedzieć, że Devries zaprosił całą szkołę. Dobrze, że ja tu jestem i nie pozwoliłam im alkoholu...
- I jest oto nasz Charlie! - krzyknął Leo gdy blondyn wszedł do środka
- Jestem, jestem. - potwierdził
Dalej nie słyszałam o czym rozmawiali. Głośna muzyka wszystko zagłuszała.
- Hej!!! - krzyknął Leondre a wszyscy szybko ucichli - są już wszyscy więc co wy na to by puścić wolną piosenkę? Wiecie o co mi chodzi.
Goście poparli jego wypowiedź i  od razu zaczęła grać wolna muzyka.
- Zatańczysz? - spytał mnie 
Nieśmiało pokiwałam głową na co on przyciągnął mnie do siebie i lekko, w rytm kiwał na boki. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone.
- Nie wstydź się. - uspokoił mnie chłopak głaszcząc moje poliki
Położyłam głowę na jego ramieniu i dałam ponieść się tańcu z moim przyjacielem (?)

Charlie
Ujrzałem Jessicę samotnie siedzącą na kanapie.
Podszedłem do niej przeciskając się przez tłum ludzi.
- Cześć. - przysiadłem się do niej - Jestem Charlie. Charlie Lenehan.
- To ty się dziś potknęłeś o kamień? Jestem Jessica Routh. - uśmiechnęła się
- Tak to ja. - zaśmiałem się - Zatańczysz?
Dziewczyna zgodziła się. Czułem jak by radość miała mnie za chwilę wysadzić od środka. To takie wspaniałe uczucie mieć blisko kogoś kogo kochasz.

Leo
- Katt, jesteś niesamowita. - powiedziałem w końcu 
- Leo, ja...
- Kocham cię Katie. - oznajmiłem złączając nasze usta w pocałunku
Dziewczyna nie odepchnęła mnie. Wręcz przeciwnie. Wkręciła się w to. Nasz pocałunek stał się coraz bardziej namiętny.
Ludzie zebrali się koło nas, krzycząc: ,,Latie" co oznaczało połączenie naszych imion.
Muzyka przestała grać, ludzie ucichli. To odpowiednia chwila.
Klęknęłem na kolano łapiąc pannę Clark za rękę.
- Katie, czy sprawisz, że zostanę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak! - krzyknęła podnosząc mnie i przytulając
Poczułem, że brakowało mi powietrza, ale to nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, że Katie Clark jest w końcu moja. Tylko moja.

~*~
Powiem Wam, że to chyba jest najlepszy dotąd napisany rozdział :)
Proszę by każdy kto go przeczytał, zostawił chociaż by najmniejszy komentarz <3
Zapomniałabym hah XD dziękuję za 2 tys wyświetleń!

piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 13 ,,Jeśli ci się podoba, to pierwszy krok do miłości"

Leo
- Charlie?
- Hmm?
- A ty masz kogoś na oku? - spytałem
- Ja? Um.. nie. - burknął
- Na pewno? - chciałem go przekonać do zmiany zdania
- Na pewno. - odpowiedział głośno przełykając ślinę
- Nie martw się, w końcu znajdziesz tą jedyną. - poklepałem go po ramieniu na co ten przewrócił oczami

Charlie
Oczywiście, że mam kogoś na oku! Tylko ten idiota Leondre zaraz wziął by sprawy w swoje ręce i wtedy to wogóle nie miałbym szans u Jessicy. Niech się cieszy, że mu coraz lepiej idzie z Katt, a nie wtrąca się w nie swoje sprawy.
- Charlie, posmutniałeś. - Katie zauważyła moje samopoczucie
- Niee, wydaje ci się. - wymusiłem uśmiech na swojej twarzy
- No to dobrze. - dziewczyna pogłaskała mnie po poliku
Katie była moją przyjaciółką od początku i to w końcu ja ją przedstawiłem Leo. Niestety od tamtego czasu nasze więzi się popsuły i rzadko dochodzi między nami do chociażby krótkiej wymiany zdań. Brakuje mi tego.
- To my już będziemy się zbierać. - oznajmił Leondre otrzepując spodnie z kurzu
- Dopiero co przyszłeś. - zauważyłem
- Mam biologię do poprawy. Muszę się uczyć.
- Ehh no dobra.
- Chódź Katie. - zwrócił się do dziewczyny
- Ale po co ci Katie do nauki?
- Bo... ona też musi poprawić biologię! - wybuchł
- Katie się przecież dobrze uczy.
- No okej masz mnie. Ja.. po prostu chcę z nią spędzić trochę więcej czasu. No wiesz...
- Okej rozumiem cię, idź już
- Nie jesteś zły?
- Czemu miałbym?
- Bo wiesz...
- Idź już Leo, nie zatrzymuje cię.
- Dziękuję Charls! - chłopak uścisnął mnie mocno
- Słodziaki! - krzyknął Mark
- Nie jesteśmy słodcy! - ja i Leo zaśmialiśmy się

I odeszli. Zostawili nas samych z Markiem.
- Ziom, Leondre się chyba zabujał. - powiedział
- Nie zaprzeczam. - potwierdziłem jego słowa
- Tylko ty Charlie taki samotny.
- Nikt mnie nie goni w znalezieniu dziewczyny.
- Racja, racja. A chciałbyś mieć dziewczynę?
- Czy chciałbym? Jasne, że chciałbym. Bo wiesz, podoba mi się... taka jedna
- Kto?! Kto?! - dopytywał
- Je... ehh nie ważne. - przewróciłem oczami
- Właśnie, że ważne. To pierwszy krok do miłości, jeśli ktoś ci się podoba.
- Ale ona nawet mnie nie zna...
- To pozna! Nie ma na co czekać!
Może i ma rację? Może powinienem w końcu zagadać do Jessicy, a nie siedzieć jak mysz w norze...

wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 12 ,,Dla Ciebie zrobię wszystko, Katie"

Katie
- Leo, ja... nie wiem co powiedzieć
- Nie musisz nic mówić. - chłopak odsunął się ode mnie i przyłożył palec do moich ust
- Nie znałam cię od tej strony. - powiedziałam na co chłopak zaśmiał się
- Tylko wyjątkowe osoby widzą mnie z tej strony. - oznajmił pokazując rządu swoich białych zębów

**

- Idzie nasza para! - krzyknął Mark widząc mnie i Leo zbliżających się do naszej miejscówki
- Przestań... - prychnęłam - nie jesteśmy parą
- Dawno nas tu nie było. - stwierdził Charlie
Leondre potwierdził jego słowa po czym usiadł koło przyjaciela odpalając papierosa. Spojrzałam na niego gniewnie na co ten się zaśmiał.
- Skarbie, nie możesz mi tego zabronić.
- Nie mów do mnie skarbie.
- Dlaczego? Uważam, że to urocze.
- Nie jestem urocza!
- Jesteś taka słodka kiedy się denerwujesz.
- Dobra wygrałeś. - zaśmiałam się

Charlie
Oni tak słodko wyglądali. Tak jak ja i Jessica... chwila co?!

Leo
Sam już nie wiem kim dla mnie jest Katt. A ten pocałunek... był tak nagle. Powinienem zabrać ją w jakieś romantyczne miejsce. W końcu chyba to dziewczyny lubią.
- Kiełbaski! - krzyknął Mark niosąc kilka talerzy z kiełbasami z grilla
- Zrobiliście grilla? - spytałem
- Trzeba było uczcić nasze spotkanie. - oznajmił Charlie
Nie odpowiedziałem nic. Podziękowałem za posiłek i zacząłem jesć.

Charlie
- Leondre, jesteś jakiś inny. - zauważyłem
- Dlaczego tak sądzisz?
- Zachowujesz się tak poważnie. Nie lubię poważnych ludzi.
- Nie lubisz mnie? - powiedział mój przyjaciel robiąc smutną minkę, lecz już po chwili zaczął się śmiać
- Przecież wiesz, że cię lubię głuptasie. Tylko... chce dawnego Leo. Tego z kim codziennie się śmiałem i wiesz...
Chłopak popatrzył się na wszystkich a ci poparli moje zdanie.
- No dobra. Skoro chcecie. - przewrócił oczami
- Wiesz co ja chcę.. - wtrąciła się Katie a inni zaczęli wiwatować
- Nie to o czym myślicie! - krzyknęła - Chcę żebyś przestał palić
- Dobrze skarbie, przestanę. - przytuliłem dziewczynę i poczułem jej gorące od rumieńca poliki - Dla ciebie zrobię wszystko, Katie

poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 11 ,,Nigdy Cię nie zostawię"

Leo
Obudził mnie dźwięk otrzymania SMSa.

Od: Katie
Leo, proszę przyjdź do mnie. Musimy porozmawiać, brakuje mi Ciebie.

Uśmiechnąłem się do ekranu, a moje ciało pokryło uczucie ciepła. Cieszyłem się, że jednak dla kogoś na tym świecie jestem ważny. Taka osoba jak Katt w zupełności mi wystarczała do szczęścia.

Wziąłem orzeźwiający prysznic. Gdy wyschłem popryskałem się swoimi ulubionymi perfumami.
Ubrałem swoje czerwone New Balance, czarne spodnie z,, krokiem " zwężające się przy nogawkach oraz szarą bluzę z kapturem. W miarę moich możliwości ułożyłem włosy i udałem się do domu panny Clark.

- Leo! - krzyknęła widząc mnie w drzwiach - wchodź

Gdy szłem do pokoju Katie, zatrzymała mnie jej mama.
- To ty jesteś Leondre? Jestem Lucy, mama Katie. - kobieta wydawała się bardzo miła
- Tak, to ja. Miło mi. - posłałem jej uśmiech
- Halo, gdzie wy idziecie? Chodźcie tu ze mną herbatkę wypić. - pani Lucy zaśmiała się po czym podała nam herbatę z cytryną
- Katie opowiadała mi o tobie. - zaczęła
Spojrzałem na Katie, która tylko przewróciła oczami i uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że mam takiego kogoś jak Katie. - oznajmiłem
- Jesteście razem? - wystrzeliła jak z procy
- Mamo! Leo to mój przyjaciel... - wtrąciła się Katt
- No dobra, dobra. - powiedziała, jednak wierzyła w inną teorię

Katie
- My idziemy do pokoju. - stwierdziłam, mając dość pytań zadawanych przez mamę
Kobieta pokiwała głową i wróciła do swoich domowych obowiązków.
- Usiądź sobie. - powiedziałam do Leo wskazując na kanapę
- A więc co się stało? - chłopak uniósł brwi
- Przez ostatnie sytuacje w moim życiu zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo mi na tobie zależy.
- Mi też na tobie zależy. - oznajmił
- Ale nie o to mi chodzi, ja...
- Dzieciaki, zrobiłam wam kanapki! - do pokoju weszła mama niosąca talerz pełen kanapek z pomidorem i sałatą
Czy ta kobieta zawsze musiała wejść w nieodpowiedniej chwili?
Gdy wyszła, Devries spytał:
- Więc o co chodzi?
- Ja... boję się, że kiedyś odejdziesz.
Tak naprawdę chciałam mu powiedzieć coś zupełnie innego. Stwierdziłam jednak, że za szybko na takie wyznania.
- Och... Katie nie bądź głupia. - wysyczał popychając mnie na łóżko. - Nigdy cię nie zostawię - dodał, złączając nasze usta w pocałunku

~*~
Powoli, powoli się rozkręca :D Obiecałam, że rozdziały mają się pojawiać częściej, ale jestem taką ,,szczęściarą", że musiałam zachorować ;-;

piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 10 ,,Czasami rozmowa jest lekiem na wszystko"

Charlie
Po kilku godzinach musieliśmy wrócić do ,,jaskini" dyrektora jednak tym razem z rodzicami.
- A więc co się stało? - spytał mój ojciec
- Zarówno Katie jak i Charlie uciekli ze szkoły w czasie lekcji. Z tego co widzę w dzienniku mają sporo takich ucieczek.
Tato spojrzał na mnie gniewnie zaciskając zęby. Wiedziałem, że to się źle skończy.
- Charlie, od kiedy to trwa? - przerwał grobową ciszę
- Co trwa?
- No te twoje ucieczki!
- Nie wiem, nie liczyłem.
- Zabawne... - burknął - ja ci nie policze ile dostaniesz kar za te ucieczki!
- Uciekłem by pomóc koledze. Kiedy w końcu to zrozumiecie?
- Nie interesują mnie twoi koledzy. Marsz do domu!
To prawda. Miałem tylko tatę. Był bardzo surowy jednak nie byłem przez niego bity. Moja mama zmarła, gdyż kilka lat temu została potrącona przez pijanego kierowcę. Bardzo za nią tęsknię i chciałbym aby tu ze mną była.

Katie
Zostałam tylko ja, moja mama i dyrektor.
- Proszę pana, ja jej te nieobecności usprawiedliwię pod jednym warunkiem. - stwierdziła po czym dodała - Nie będziesz więcej uciekać?
- Nie będę, obiecuję.
- To dobrze, że się rozumiemy. - uśmiechnął się sarkastycznie - Dziękuję za przybycie
- Ja również dziękuję, do widzenia. - oznajmiła mama
- Niech pani jeszcze chwile zostanie, ale sama.
- Rozumiem, Katie wyjdź na chwilę ja zaraz do ciebie przyjdę.
A więc została z nim sam na sam. Byłam po prostu pewna, że chodzi mu o to zdjęcie. Co za podły kretyn!

***

Po kilku minutach rodzicielka wyszła z gabinetu mając groźny wyraz twarzy.
- Zawiodłam się na tobie. - powiedziała po czym zostawiła mnie zupełnie samą siedzącą na ławce obok gabinetu dyrektora.
Nie była już zła. Była smutna, ponieważ darzyła swoją małą, grzeczną i posłuszna Katie wielkim zaufaniem. Wiem, że teraz nie będzie chciała wysłuchać moich wyjaśnień i pewnie nie zamieni ze mną słowa przez kilka dni. Tato tym bardziej. Mu lepiej wogóle o tym nie mówić.

Charlie
Zamknęłem się w swoim pokoju i zacząłem płakać. Zacząłem płakać jak za dzieciaka! Dlaczego życie musi być takie trudne?

Katie
Wróciłam do domu. Tato nie podniósł głowy zza gazety, a mama nie oderwała się od gotowania obiadu. Zachowywali się jakby ich córka nie weszła teraz do domu i nie czekała na jakiekolwiek słowo.
Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszak , zaś buty odstawiłam na półkę.
Wskoczyłam na łóżko i napisałam SMSa do Leondre.

Jest źle. Bardzo źle.

Szybko dostałam odpowiedź.

Co się dzieje?  Ty i Charlie dziwnie się zachowujecie.

Nie zdążyłam mu odpisać. Do pokoju weszła mama.
- Nie chcę byś zadawała się z Leondre.
- To nie jest tak jak myślisz mamo!
- Ten chłopak namieszał ci w głowie i zabrał moją małą Katie. - powiedziała ze łzami w oczach
- Mamo nie płacz. - przytuliłam ją - usiądźmy i wyjaśnijmy wszystko
Rodzicielka skinęła głową i usiadła obok mnie.
- Ja nie palę. To był papieros Leo. Ma poważne problemy i tylko nikotyna oraz alkohol pozwalają mu zapomnieć o brutalnej rzeczywistości. Jego ojciec go zostawił. Żyje z matką, która nie potrafi mu pomóc. W szkole jest prześladowany. Z przedmiotów ma wiele zagrożeń, raz nawet nie zdał dlatego jest w 2 klasie. Jeśli chodzi o zdjęcie, które zapewne pokazał ci dyrektor to nie tak jak myślisz. Jest to uchwycony moment gdy zabieram Leo papierosa. Mamo ja po prostu chcę mu pomóc. On mnie potrzebuje. - powiedziałam wszystko co mi leżało na sercu
- Ja... przepraszam. Nie wiedziałam. Tak mi przykro, że cię oskarżałam o takie rzeczy. - mama złapała mnie za dłoń - jeśli chcesz możesz zapraszać do nas Leondre i pomóc mu w nauce.
- Dziękuję mamo! Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty...

I mamy następny rozdział :D Mam nadzieję, że jest w miarę dłuższy niż poprzednie. A tak po za tym to właśnie zaczęłam ferie i myślę, że rozdziały będą pojawiać się częściej ;)

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 9 ,,Wizyta u dyrektora"

Charlie
- Usiądźcie sobie. - oznajmił dyrektor wskazując na 2 krzesła naprzeciwko jego biurka
Wykonaliśmy polecenie i zaczęliśmy rozmowę.
- Dlaczego wyszliście ze szkoły? - spytał
- Musieliśmy pomóc koledze. - odrzekłem
- Kolega jak potrzebuje pomocy niech zadzwoni do rodziców. Uczeń nie ma prawa wychodzić sam ze szkoły. A jeśli by coś się stało?
- No dobrze, przepraszamy...
- Niestety będę musiał zadzwonić do waszych rodziców.
- Nie! Niech pan tego nie robi! - krzyknęła Katie
- Ty moja droga, już sobie dużo nagrabiłaś.

Katie
- O czym pan mówi? - spytałam
- Widziałem ciebie trzymającą w ręku papierosa. Uważasz to za odpowiednie zachowanie?
- To nie tak jak pan myśli!
Dyrektor musiał mnie zobaczyć wtedy gdy zabrałam Leo papierosa. Pomyślał, że to ja pale. Ja nie pale i nie popieram tego. Tylko jak mu to powiedzieć? Nie mogę wkopać Leondre.
- A jak jest pani Clark?
- Nie wiem jak to panu wytłumaczyć.
- Bo tu nie ma co tłumaczyć. Widziałem to na własne oczy. Nawet zrobiłem zdjęcie.
Wyciągnął telefon z kieszeni i pokazał mi fotografię, na której było widać jak trzymam w ręce fajkę.
- Nie może mi pan robić zdjęć! Nie wyraziłam na to zgody!
- Ależ mogę. Wykorzystam to jako dowód a potem usunę.
- Musi pan w tej chwili to usunąć! - wtrącił się Charlie
Dyrektor usunął zdjęcie, lecz kątem oka dostrzegłam jak skopiował zdjęcie do schowka. Nie chciałam jednak dalej drążyć kłótni.
- Dobrze, możemy już iść? - spytałam
- Idźcie, ale później i tak przyjdziecie tu z rodzicami.
Co za wredny facet - pomyślałam

Każdy kto przeczytał zostawia po sobie ślad :D
Spokojnie, spokojnie obiecuje, że zacznę pisać dłuższe rozdziały XD

piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 8 ,,Chcę żabkę!"

Katie
Byłam przerażona! Wydawało mi się, że w miarę dobrze znałam Leondre i nie zrobiłby nam takiego stracha.
Pierwsze miejsce jakie narzuciło nam się na myśl to nasza miejscówka. Udałam się tam razem z Charliem zaczynając szczegółowe poszukiwania.
- Ja przeszukam ten pas pod mostem, a ty szukaj w miejscach niedaleko mostu. - powiedział Lenehan
- Charlie! Nie trzeba nic szukać, tam siedzi! - wskazałam palcem na postać chłopaka siedzącego nad brzegiem rzeki
Podbiegliśmy do niego.
- Czyś ty zwariował?! Miałeś zostać w domu! A po za tym wyrzuć tego papierosa. - zaczął Lenehan
- Ejj luz, nic mi nie jest. - chłopak zachowywał się dziwnie. Jakby był pod wpływem narkotyków.
- Leo, brałeś coś?! - spytałam poważnie
- Coś ty! Nie jestem taki głupi! - stwierdził śmiejąc się
- Zabierzmy go do domu, Charlie. W takim stanie nic się od niego nie dowiemy.
Chłopak pokiwał głową na tak i oplótł rękę Devriesa wokół swojej szyi.
Zaprowadziliśmy chłopaka do jego domu i posadziliśmy na krześle. Patrzyliśmy się z Charliem na siebie nawzajem wzrokiem ,,Co teraz?"
Leondre zaczął gadać o tym jak to łapał żaby nad rzeką. Dodał jeszcze, że chce taką w domu jako zwierzątko.
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Charlie popatrzył się na mnie groźnie, lecz i on po chwili zaczął się śmiać.
- Co w tym śmiesznego? Żabki są takie słodkie!
- Chodź chłopie się położyć. Jak powrócisz do normalności to daj znać. - oznajmił Charls
- Ale ja jestem normalny. - Leo wypowiedział ostatnie zdanie zanim poszedł spać
Nie wróciliśmy do szkoły. Cały czas czuwaliśmy przy Leondre niczym mąż ciężarnej żony w szpitalu.
Kiedy już się obudził, spytał:
- Co wy tu robicie?
- Żądamy wyjaśnień. - spojrzeliśmy na niego gniewnie
- Jakich wyjaśnień?
- Jak to? Nie pamiętasz już?
- Nic a nic.
- Pozwól, że ci wyjaśnię. Mama pozwoliła ci zostać w domu i nie iść do szkoły, ponieważ źle się czułeś a ty co zrobiłeś? Poszłeś pod most i nawaliłeś się czegoś. Zacząłeś gadać o żabach i śpiewać jakieś biesiady.
- Naprawdę? - chłopak śmiał się sam z siebie
- Leo, ty masz 15 lat a bierzesz narkotyki. Proszę przestań! To nie jest przyjemnie patrzeć na ciebie w takim stanie! - nakrzyczałam na niego pełna smutku
- Przepraszam. - Leondre wstał i mnie uścisnął. Był to naprawdę szczery uścisk. I nie ukrywam, że zajebiście przytulał.
- Nie rób tak więcej. - wyszlochałam dalej go tuląc
- Dobra kochasie, musimy wracać do szkoły. - przerwał nam Charlie a ja i Leo zaczęliśmy się śmiać.
Oczywiście posłuchałam go i razem z nim wróciłam na lekcje, zostawiając Devriesa samego w domu.
Przekraczając próg szkoły musieliśmy natchnąć się na panią dyrektor.
- O kurde. - szepnął Charlie
- Lenehan, Clark zapraszam do mojego gabinetu!

piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 5 ,,Sprawiedliwość"

Katie
Po szkole udałam się do naszej miejscówki, gdzie czekał Alan i cała ekipa. Ku mojemu zdziwieniu brakowało Leo.
- Gdzie jest Leo? - spytałam
- Nie przyszedł jeszcze. - odpowiedział mi Mark
Jednak niedługo potem na linii horyzontu ujrzałam Leondre. Wyglądał jakby kulał i wcale się nie myliłam.
Rzuciłam wszystko i pobiegłam w stronę chłopaka.
- Josh? - bardzo dobrze znałam odpowiedź, ten zboczony drań czerpał przyjemność z znęcania się nad słabszymi
- Tak. - powiedział Devries
Pomogłam mu więc dostać się do miejscówki i kazałam położyć się w naszej ceglanej budowli.
Zostałam z nim sam na sam.
- Dziękuję Katt. - chłopak chwycił mój nadgarstek, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- N... nie masz za co

Leo
- Mam za co. - Katie była taka urocza gdy się rumieniła i nieśmiało uśmiechała. Niech ten uśmiech już zawsze zostanie, powiedziałem sam do siebie.
Dziewczyna dała mi na czoło zimny okład i kazała nie ruszać się stąd póki nie poczuję się lepiej.

Katie
Nie mogę w to uwierzyć, że jeszcze pół godziny temu Josh do mnie zarywał a teraz po raz kolejny pobił Leondre. Co za idiota. Byłam gotowa wygarnąć mu to w twarz. Tu i teraz.
- Katie, uspokój się. - stwierdził Alan karząc mi usiąść
- Jak mam się uspokoić?! Co ten biedny Leo mu zrobił... Powinna dosięgnąć go sprawiedliwość!
- Ty jej nie będziesz wymierzać. - wtrącił się Mark
- Bedę robić co mi się podoba a wam nic do tego.
- Zrozum, że to dla twojego bezpieczeństwa. To jest sprawa między Joshem a Leo. Kiedyś dosięgnie go ręka sprawiedliwości.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.

~*~
Moi drodzy czytelnicy!
Dziękuję Wam za prawie 700 wyświetleń :) Chcielibyście by opowiadanie było również na Wattpadzie?

czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 4 ,,Szkolne problemy"

Leo
Wiem, że to głupie, ale przy Katie czuję się inaczej. Ona nie jest taka jak inni. Dalej jednak nie mogę uwierzyć, że najpopularniejsza dziewczyna w szkole zadaje się z takim bezwartościowym człowiekiem jak ja.
- Nie martw się. Wszystko się ułoży. - mówiła dalej trzymając mnie w swoich ramionach
- Patrzcie! Czy to nie Katie? Zadaje się z tym śmieciem? - usłyszałem głosy. Zrobiło mi się naprawdę przykro.
Chciałem płakać. Nie miałem zamiaru wyjść jednak na mięczaka gorszego niż jestem. Nie odzywając się opuściłem ramiona dziewczyny. Z niezręcznej chwili wyrwał mnie dzwonek na lekcje biologii. Zachowując jednak resztki godności najpierw odprowadziłem Katt pod klasę, w której miała lekcje.
- Zobaczymy się tam gdzie zawsze? - powiedziała, mając na myśli oczywiście miejscówkę pod mostem
- Jasne - posłałem jej uśmiech i udałem się na lekcję biologii
- Devries! Chcesz mieć zachowanie nieodpowiednie? Mogę ci to zapewnić! - Była zła, że się spóźniłem. Nie tolerowała spóźnień.
- Nie chcę, proszę pani.
- To siadaj i przeczytaj nam dzisiejszy temat w podręczniku.
- Która strona?
- 72 - usłyszałem szepty
Przeczytałem więc to co miałem i usiadłem prosto udając wzorowego ucznia.
- To, że masz jedną 5 za czytanie nie znaczy, że dostaniesz dopuszczającą na półrocze.
Nic już nie zdoła mnie uratować. Dawno straciłem nadzieję, że kiedykolwiek poprawię wszystkie zagrożenia więc ta informacja nie była dla mnie nowością.

Katie
Siedziałam na lekcji polskiego nerwowo stukając paznokciami o ławkę. Miałam dość wiecznie wpatrującego się we mnie Josha, który wzdychał na mój widok.
- Odwróć się w końcu! - krzyknęłam na całą klasę co poskutkowało tym, że pani wzięła mnie do tablicy.
Stałam jak słup czekając na jakąkolwiek podpowiedź moich koleżanek. Niestety one również nie znały odpowiedzi.
- Wiesz jak rozwiązać to zadanie, Clark?
- Nie wiem.
- Siadaj, jedynka.
Czy każdy nauczyciel musi tu być taki wredny? Widocznie musi.
Nie mogłam się skupić na lekcji. Myślałam o problemach Leo. W tak młodym wieku jest niesamowicie wyniszczony. Przed nim nie ma żadnej przyszłości. Okłamuję nie tylko go, ale też siebie mówiąc, że wszystko się ułoży.

~*~
Mamy następny rozdział! :) Niestety jak widać rozdziały są krótkie, ponieważ cały styczeń mam sprawdziany... Ale już od lutego będę się starać pisać jak najdłuższe. Nie ukrywam, że przekonały mnie do tego wyświetlenia, których jest już pół tysiąca. Dziękuję <333

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 3 ,,Ludzie mnie nie rozumieją. Ja nie chcę pomocy!"

Leo
Gdy wszyscy się rozeszli po raz kolejny zostałem sam. Przyzwyczaiłem się do tego. Całe życie muszę sobie radzić sam.
  Nie miałem jakoś ochoty wracać do domu. Spojrzałem na godzinę w telefonie - wskazywała 19:30. Nie miałem nawet już sił żeby nauczyć się jutro do poprawy z biologii. Przesunęłem dłonią po moich włosach i spojrzałem na piękny widok świecących lamp odbijających się w rzece. Czułem się naprawdę wyluzowany. Lubiłem ciche i spokojne miejsca.
Następnego dnia...
- A więc jutro jedziemy na wycieczkę. Ktoś jeszcze chciałby dołączyć? Może Leo? - wychowawczyni zwróciła się w moją stronę
- Nie. - odpowiedziałem stanowczo i schowałem głowę zakrywając się rękoma
- Leondre, proszę byś został po lekcji. Muszę z tobą porozmawiać. Niepokoi mnie twoje zachowanie.
Nic nie odpowiedziałem. Tak czy siak ta rozmowa w końcu musiała nastać.
  Po skończonej lekcji zostałem z panią Parkson sam na sam w sali.
- Leo, masz jakieś problemy? - spytała chcąc mi pomóc
- Nie. Wszystko w porządku.
- A powiedz mi, czy masz jakiegoś przyjaciela?
- Nie.
- Rozumiem. Skąd te siniaki na rękach?
- Przewróciłem się w domu jak ściągnąłem karton z wysokiej szafki.
- Leo, nie takie historie słyszałam. Coś się dzieje i ja się dowiem co. Chcę ci po prostu pomóc.
- Nie chcę niczyjej pomocy.
- Niestety w takim wypadku twoje zdanie nie ma znaczenia. Ktoś cię prześladuje?
- To moja sprawa.
- Daj sobie pomóc.
- Powiedziałem, nie chcę pomocy! - wziąłem plecak i wybiegłem z klasy prosto na szkolne podwórko. Usiadłem na ławce i zacząłem rozmyślać nad swoim życiem. W pewnym momencie podeszła do mnie Katie.

Katie
- Coś się stało? - spytałam wyraźnie przygnębionego chłopaka
- Dużo się stało, Katie
- Wszystko się ułoży. Musisz mieć nadzieję.
***
Cause I'm hopeful, yes I am
Hopeful for today
Take this music and use it
Let it take you away
And be hopeful, hopeful
And He'll make a way
I know it ain't easy but that's okay
Just be hopeful
***
- Ale ja wiem jak jest.
- Nie bądź tak nastawiony do życia.
- Jeśli życie daje mi w kość to jaki mam być? Szczęśliwy?
- Nie. Musisz podchodzić do życia pozytywnie.
- Taa, kolejny raz nie zdam do 3 klasy, wpadłem w nałóg, jestem prześladowany i jeszcze mam być pozytywnie nastawiony do życia.
- Nie kłóć się ze mną.
- Przepraszam, ponosi mnie.
W tamtej chwili go przytuliłam. Po prostu go przytuliłam. Zauważyłam jak kąciki jego ust uniosły się. Chłopak poczuł się kochany i doceniony. Tego mu brakowało.


piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 1 ,,Dżungla nazywana szkołą"

- Już czas. - powiedziała moja mama budząc mnie do dżungli, w której trzeba przetrwać potocznie nazywanej szkołą
- Już wstaję. - podniosłem się z łóżka i udałem do kuchni gdzie zrobiłem sobie kanapki z szynką
Bardzo niechętnie budziłem się rano. To nie była wina szkoły, tylko pewnych osób, które do niej uczęszczają. Oni zniszczyli mi obraz piękna nauki i przemienili w prawdziwe piekło.
- Mamo ja nie chcę tam znów iść. Czemu nie mogę się przenieść?
- Leo, dobrze wiesz, że to najlepsza szkoła w mieście.
- I chodząc do niej muszę płacić własnym życiem?
- Nie mów tak...
- No, ale mamo! Otwórz oczy! Taka jest prawda.
Mama doskonale zdawała sobie z tego sprawę co się dzieje w szkole. Zabroniłem jej jednak iść do nauczycielki. Josh napewno by mnie wtedy załatwił.
- Musisz się im przeciwstawić. - oznajmiła
- No, ale jak?! Ich jest kilka. Ja jestem sam. Oni są więksi i silniejsi.
- Ja ci mówiłam już, idź do nauczyciela.
- Nikt mnie już tu nie rozumie. Nawet ty.
Odłożyłem niedokończoną kanapkę i wyszedłem do szkoły. Rozglądałem się dookoła patrząc czy przypadkiem nie idzie za mną Josh. Nic jednak na to nie wskazywało.
   Przechodząc przez ciemną dróżkę spotkałem na niej swoich prześladowców.
- No co Leosiu, jak tam życie? - Josh śmiał mi się w twarz a w między czasie jeden z jego ekipy zabrał mi plecak i opróżnił jego zawartość.
- Gdzie są pieniądze mały frajerze? - powiedział tyran po czym uderzył mnie w policzek co sprawiło, że straciłem równowagę i upadłem na ziemię
- Nie mam już pieniędzy. - wybełkotałem
- To masz przynieść. Jutro widzę cię tu z podwójną sumką. - rzekł po czym odszedł do szkoły
Wyciągnęłem z kieszeni pełną paczkę papierosów, którą niedawno znalazłem na ulicy. Dzięki temu chociaż na chwilę mogłem oderwać się od brutalnej rzeczywistości. Zapaliłem jednego, a potem drugiego i trzeciego.
   Na lekcjach wyglądałem jak chodzący trup. Miałem podkrążone oczy, a moje włosy układały się na różne strony.
- Leondre, znasz odpowiedź na to pytanie? - nauczycielka zwróciła się do mnie jednak ja nie wiedziałem nawet jaki materiał bierzemy
- Nie, proszę pani.
Klasa zaczęła się śmiać, oprócz Jennifer siedzącej przede mną, która patrzyła się na mnie z współczuciem.
- Panie Devries, jest pan zagrożony z kilku przedmiotów. Na twoim miejscu wzięłabym się za naukę.
Nic nie odpowiedziałem. Nie robiłem notatek z lekcji, zadań domowych. Miałem inne problemy niż zagrożenia z przedmiotów. Miałem bardzo poważne problemy...

I mamy rozdzial 1 ^^ Wiem, narazie nie jest przyjemnie, ale po pewnym czasie ulegnie to zmianie ;)
PS W tym tygodniu rozpoczynam tydzień pełen nauki dlatego nie wiem kiedy pojawi się rozdział :( Postaram się oczywiście jak najszybciej. Wam również życzę powodzenia w nauce :)

* Przeczytałeś - proszę zostaw komentarz ;)