Charlie
Po kilku godzinach musieliśmy wrócić do ,,jaskini" dyrektora jednak tym razem z rodzicami.
- A więc co się stało? - spytał mój ojciec
- Zarówno Katie jak i Charlie uciekli ze szkoły w czasie lekcji. Z tego co widzę w dzienniku mają sporo takich ucieczek.
Tato spojrzał na mnie gniewnie zaciskając zęby. Wiedziałem, że to się źle skończy.
- Charlie, od kiedy to trwa? - przerwał grobową ciszę
- Co trwa?
- No te twoje ucieczki!
- Nie wiem, nie liczyłem.
- Zabawne... - burknął - ja ci nie policze ile dostaniesz kar za te ucieczki!
- Uciekłem by pomóc koledze. Kiedy w końcu to zrozumiecie?
- Nie interesują mnie twoi koledzy. Marsz do domu!
To prawda. Miałem tylko tatę. Był bardzo surowy jednak nie byłem przez niego bity. Moja mama zmarła, gdyż kilka lat temu została potrącona przez pijanego kierowcę. Bardzo za nią tęsknię i chciałbym aby tu ze mną była.
Katie
Zostałam tylko ja, moja mama i dyrektor.
- Proszę pana, ja jej te nieobecności usprawiedliwię pod jednym warunkiem. - stwierdziła po czym dodała - Nie będziesz więcej uciekać?
- Nie będę, obiecuję.
- To dobrze, że się rozumiemy. - uśmiechnął się sarkastycznie - Dziękuję za przybycie
- Ja również dziękuję, do widzenia. - oznajmiła mama
- Niech pani jeszcze chwile zostanie, ale sama.
- Rozumiem, Katie wyjdź na chwilę ja zaraz do ciebie przyjdę.
A więc została z nim sam na sam. Byłam po prostu pewna, że chodzi mu o to zdjęcie. Co za podły kretyn!
***
Po kilku minutach rodzicielka wyszła z gabinetu mając groźny wyraz twarzy.
- Zawiodłam się na tobie. - powiedziała po czym zostawiła mnie zupełnie samą siedzącą na ławce obok gabinetu dyrektora.
Nie była już zła. Była smutna, ponieważ darzyła swoją małą, grzeczną i posłuszna Katie wielkim zaufaniem. Wiem, że teraz nie będzie chciała wysłuchać moich wyjaśnień i pewnie nie zamieni ze mną słowa przez kilka dni. Tato tym bardziej. Mu lepiej wogóle o tym nie mówić.
Charlie
Zamknęłem się w swoim pokoju i zacząłem płakać. Zacząłem płakać jak za dzieciaka! Dlaczego życie musi być takie trudne?
Katie
Wróciłam do domu. Tato nie podniósł głowy zza gazety, a mama nie oderwała się od gotowania obiadu. Zachowywali się jakby ich córka nie weszła teraz do domu i nie czekała na jakiekolwiek słowo.
Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszak , zaś buty odstawiłam na półkę.
Wskoczyłam na łóżko i napisałam SMSa do Leondre.
Jest źle. Bardzo źle.
Szybko dostałam odpowiedź.
Co się dzieje? Ty i Charlie dziwnie się zachowujecie.
Nie zdążyłam mu odpisać. Do pokoju weszła mama.
- Nie chcę byś zadawała się z Leondre.
- To nie jest tak jak myślisz mamo!
- Ten chłopak namieszał ci w głowie i zabrał moją małą Katie. - powiedziała ze łzami w oczach
- Mamo nie płacz. - przytuliłam ją - usiądźmy i wyjaśnijmy wszystko
Rodzicielka skinęła głową i usiadła obok mnie.
- Ja nie palę. To był papieros Leo. Ma poważne problemy i tylko nikotyna oraz alkohol pozwalają mu zapomnieć o brutalnej rzeczywistości. Jego ojciec go zostawił. Żyje z matką, która nie potrafi mu pomóc. W szkole jest prześladowany. Z przedmiotów ma wiele zagrożeń, raz nawet nie zdał dlatego jest w 2 klasie. Jeśli chodzi o zdjęcie, które zapewne pokazał ci dyrektor to nie tak jak myślisz. Jest to uchwycony moment gdy zabieram Leo papierosa. Mamo ja po prostu chcę mu pomóc. On mnie potrzebuje. - powiedziałam wszystko co mi leżało na sercu
- Ja... przepraszam. Nie wiedziałam. Tak mi przykro, że cię oskarżałam o takie rzeczy. - mama złapała mnie za dłoń - jeśli chcesz możesz zapraszać do nas Leondre i pomóc mu w nauce.
- Dziękuję mamo! Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty...
I mamy następny rozdział :D Mam nadzieję, że jest w miarę dłuższy niż poprzednie. A tak po za tym to właśnie zaczęłam ferie i myślę, że rozdziały będą pojawiać się częściej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz