- Ej Katie... - usłyszałam głos
Przewróciłam się na drugi bok i przykryłam kołdrą.
- Katie, moja mama przed chwilą tu weszła.
- C..co?! - momentalnie zerwałam się z łóżka mając na sobie wzrok Leondre - Co ona musiała sobie pomyśleć...
- Spokojnie, wytłumaczyłem jej, że to nie tak.
- Mam nadzieję, że uwierzyła. - oznajmiłam na co chłopak się zaśmiał
- Zaraz wrócę. - powiedział po czym wyszedł z pokoju
Położyłam się na plecach, patrząc w sufit. W głowie miałam obraz uśmiechającego się Devriesa. Tak bardzo go kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dzięki niemu się uśmiecham i wstaje pełna radości każdego dnia. Gdybym tylko mogła mu to wszystko powiedzieć...
- Jestem! - krzyknął chłopak niosąc na rękach maleństwo
- O matko! Jest przeurocza! - podeszłam do dziewczynki i spojrzałam w jej głębokie niebieskie oczy - cały brat!
Rzeczywiście przypominała Leo. Brwi, nosek i usta miała jak wykapany braciszek.
- Heh, dziękuję. A tak w ogóle to Sophie. - oznajmił
Przybliżyłam się do dziewczynki mówiąc ciche:
- Cześć Sophie. Witamy cię na tym świecie. Na pewno będzie ci tu dobrze z twoim wspaniałym bratem. Ja za to będę twoją starszą siostrą. - Leondre się zaśmiał, lecz po chwili musnął mój policzek
- Kiedyś my będziemy mieć takiego maluszka. - stwierdził
- Chciałbyś. - zaczęłam się śmiać
- Mówię serio. Zabiorę cię do mojej sypialni, rzucę na łóżko. Zacznę ściągać z ciebie ubrania... - gdy to mówiłam poczułam rumieńce na mojej twarzy. Co za głupol.
- Kochani zrobiłam wam śniadanie. - do pokoju weszła pani Victoria a Devries od razu przestał mówić to co zaczął
- Dziękuję. - powiedziałam biorąc talerz z kanapkami od ,,pani mamy"
Kobieta posłała mi uśmiech i wzięła na ręce swoją córeczkę.
- Znów jesteśmy sami. - stwierdził chłopak kładąc rękę na moje udo
- Przestań. - odtrąciłam go
- Nie kochasz mnie?
- Kocham, ale nie bądź taki do przodu.
Chłopak przewrócił oczami i wziął gryza kanapki z pomidorem.
- Jutro wracamy do szkoły. - westchnęłam
- Tam jest Josh...
- Nic ci nie zrobi. Nie pozwolę by cię tknął. Charlie też na to nie pozwoli.
Chłopak uśmiechnął się, a w jego oczach było widać radość.
Charlie
Ubrałem słuchawki na uszy, założyłem kurtkę i udałem się na poranny spacer. Szłem przez łąkę gdzie powoli zaczynały kwitnąć kwiaty.
- Charlie! Charlie! - usłyszałem damskie krzyki
- Um... cześć Beth. - westchnąłem zdejmując słuchawki
Beth to moja koleżanka z klasy, która się we mnie podkochuje i myśli, że tego nie widzę.
- Co tam u ciebie? - spytała
- No wiesz w sumie.. - nie dokończyłem zdania gdyż mi przerwała
- Przyjdziesz na moje urodziny?! - wykrzyknęła podając mi do rąk zaproszenie
Urodziny są raz w roku i powinienem zrobić ten wyjątek i pójść.
- Jasne, przyjdę. - uśmiechnąłem się - Ktoś jeszcze będzie?
- Moja przyjaciółka.
- Okej, to do później.
Dziewczyna przytuliła mnie, co ja odwzajemniłem.
Spojrzałem na zaproszenie.
Serdecznie zapraszam przystojnego Charliego Lenehana na moje urodziny, które odbędą się w sobotę w moim domu.
Mam nadzieję,że będziesz.
Całuski, Beth.
Mam przeczucie że na tych urodzinach coś się wydarzy .Ale czekam na nexta i życzę weny :)
OdpowiedzUsuń