piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 1 ,,Dżungla nazywana szkołą"

- Już czas. - powiedziała moja mama budząc mnie do dżungli, w której trzeba przetrwać potocznie nazywanej szkołą
- Już wstaję. - podniosłem się z łóżka i udałem do kuchni gdzie zrobiłem sobie kanapki z szynką
Bardzo niechętnie budziłem się rano. To nie była wina szkoły, tylko pewnych osób, które do niej uczęszczają. Oni zniszczyli mi obraz piękna nauki i przemienili w prawdziwe piekło.
- Mamo ja nie chcę tam znów iść. Czemu nie mogę się przenieść?
- Leo, dobrze wiesz, że to najlepsza szkoła w mieście.
- I chodząc do niej muszę płacić własnym życiem?
- Nie mów tak...
- No, ale mamo! Otwórz oczy! Taka jest prawda.
Mama doskonale zdawała sobie z tego sprawę co się dzieje w szkole. Zabroniłem jej jednak iść do nauczycielki. Josh napewno by mnie wtedy załatwił.
- Musisz się im przeciwstawić. - oznajmiła
- No, ale jak?! Ich jest kilka. Ja jestem sam. Oni są więksi i silniejsi.
- Ja ci mówiłam już, idź do nauczyciela.
- Nikt mnie już tu nie rozumie. Nawet ty.
Odłożyłem niedokończoną kanapkę i wyszedłem do szkoły. Rozglądałem się dookoła patrząc czy przypadkiem nie idzie za mną Josh. Nic jednak na to nie wskazywało.
   Przechodząc przez ciemną dróżkę spotkałem na niej swoich prześladowców.
- No co Leosiu, jak tam życie? - Josh śmiał mi się w twarz a w między czasie jeden z jego ekipy zabrał mi plecak i opróżnił jego zawartość.
- Gdzie są pieniądze mały frajerze? - powiedział tyran po czym uderzył mnie w policzek co sprawiło, że straciłem równowagę i upadłem na ziemię
- Nie mam już pieniędzy. - wybełkotałem
- To masz przynieść. Jutro widzę cię tu z podwójną sumką. - rzekł po czym odszedł do szkoły
Wyciągnęłem z kieszeni pełną paczkę papierosów, którą niedawno znalazłem na ulicy. Dzięki temu chociaż na chwilę mogłem oderwać się od brutalnej rzeczywistości. Zapaliłem jednego, a potem drugiego i trzeciego.
   Na lekcjach wyglądałem jak chodzący trup. Miałem podkrążone oczy, a moje włosy układały się na różne strony.
- Leondre, znasz odpowiedź na to pytanie? - nauczycielka zwróciła się do mnie jednak ja nie wiedziałem nawet jaki materiał bierzemy
- Nie, proszę pani.
Klasa zaczęła się śmiać, oprócz Jennifer siedzącej przede mną, która patrzyła się na mnie z współczuciem.
- Panie Devries, jest pan zagrożony z kilku przedmiotów. Na twoim miejscu wzięłabym się za naukę.
Nic nie odpowiedziałem. Nie robiłem notatek z lekcji, zadań domowych. Miałem inne problemy niż zagrożenia z przedmiotów. Miałem bardzo poważne problemy...

I mamy rozdzial 1 ^^ Wiem, narazie nie jest przyjemnie, ale po pewnym czasie ulegnie to zmianie ;)
PS W tym tygodniu rozpoczynam tydzień pełen nauki dlatego nie wiem kiedy pojawi się rozdział :( Postaram się oczywiście jak najszybciej. Wam również życzę powodzenia w nauce :)

* Przeczytałeś - proszę zostaw komentarz ;)

1 komentarz: